sobota, 14 września 2013

Z Panem Zbigniewem klientem ES o domu niedaleko Wrocławia




Jak to się stało, że natrafił Pan na firmę ES, a następnie zdecydował się jej zaufać?

Rok temu kupiłem działkę pod Wrocławiem. Wybraliśmy z żoną kierunek zachodni, ponieważ miasto rozwija się komunikacyjnie w tym kierunku. Ceny gruntów były tam nadal rozsądne – w granicach 100-200 pln za m2. Zaczęliśmy rozglądać się za generalnym wykonawcą. Ponieważ oboje pracujemy, wiedziałem że nie będziemy mieli czasu na zajmowanie się budową. Nie chciałem jednak kupować gotowego projektu. Zależało nam na tym, aby dom nawiązywał do tradycji architektonicznych Dolnego Śląska. Stawianie budynku o bryle wyrwanej z kontekstu nie wchodziło w grę. Na firmę natknąłem się – o ile dobrze pamiętam – w Internecie.
 Pierwszy kontakt nawiązaliśmy w grudniu ubiegłego roku. Oferta ES wyglądała dosyć praktycznie – mam na myśli usługi projektanta oraz zwolnienie mnie z obowiązku doglądania budowy. Zastanawialiśmy się oczywiście, czy warto powierzać inwestycję firmie stawiającej na polskim rynku pierwsze kroki. Istnieje wówczas ryzyko uczenia się na błędach, czyli kosztem klientów. Doszliśmy jednak do wniosku, że skoro firma radzi sobie dobrze na niełatwym rynku czeskim i słowackim, a know-how czerpie również z Niemiec – powinna poradzić sobie także i w Polsce. Po kilku rozmowach, zdecydowaliśmy się podpisać z ES przedwstępną umowę o zastępstwo inwestycyjne.

Od momentu podpisania umowy do rozpoczęcia budowy minęło niecałe 8 miesięcy



Tak. Zważywszy na liczbę i tryb spraw urzędowych, to całkiem dobry rezultat. Podobało mi się, że byłem z nich całkowicie wyłączony. Po prostu dałem pełnomocnictwa dwóm pracownikom ES, by reprezentowali mnie w urzędach. Na minus można zapisać firmie ponad miesiąc opóźnienia. Nasza działka wymagała uzbrojenia, a ES nie udało się na czas pokonać oporu materii z firmami instalacyjnymi. Liczyłem, że budowę uda się rozpocząć jeszcze w lipcu – tak by przed zimą zdążyć ze stanem surowym. Teraz kalendarz budowy zrobił się bardziej ciasny. Projekt architektoniczny gotowy był już na wiosnę, załatwianie pozwoleń także przebiegało sprawnie, więc na drodze do rozpoczęcia prac stanęły tylko instalacje. Mimo to, uważam że wybraliśmy wygodne i stosunkowo szybkie rozwiązanie. Opóźnienie nie jest znowu tak wielkie, a sprawy posunęły się naprzód nie angażując niepotrzebnie naszego czasu.

ES podkreśla w swojej ofercie, że oprócz domu sprzedaje tak naprawdę cały wachlarz usług: od załatwienia pozwoleń, przez nieodpłatne usługi architekta, po pomoc przy pozyskiwaniu kredytu hipotecznego. Pan miał okazję zweryfikować te zapewnienia.

Załatwiają sprawy papierkowo-urzędowe za klienta. Przy obecnych procedurach administracyjnych jest to odczuwalne ułatwienie. Warto wspomnieć o projektancie, muszę podkreślić, że jestem zadowolony z jego usług. Architekt współpracujący z ES, bardzo dobrze rozumiał o co nam chodzi, a po 3-4 spotkaniach doszliśmy do porozumienia ws. koncepcji projektu. Podpowiedział nam też szereg funkcjonalnych rozwiązań, które znajdą się w naszym domu. Trudno byłoby mi natomiast powiedzieć cokolwiek na temat doradztwa kredytowego ES, ponieważ nie korzystałem z usługi tego typu. 

Coś, co rzuciło się Panu w oczy podczas tej 8-miesięcznej współpracy.

Są elastyczni. Zarówno jeżeli chodzi o harmonogram budowy – można podzielić ją praktycznie na dowolną liczbę etapów, jak i ewentualne zmiany w trakcie (nie ingerujące zbytnio w konstrukcję np. kolor elewacji). Przepływ informacji w firmie – działa. Kilkakrotnie zostawiałem wiadomość w biurze ES i nie było problemów z tym, by dotarła do kogo należy. Pieniądze jakie należy przeznaczyć na budowę domu z ES to średnia rynkowa. Ani nie są to rozdmuchane koszty, ani nie są to ceny dumpingowe. Z pewnością jednak rozwiązanie to jest jednym z najwygodniejszych jakie spotkałem na rynku budowlanym. Na tym etapie prac na jakim jesteśmy, jestem zadowolony ze współpracy.